wóz dążył w raźnem tempie w kierunku parafjalnego kościoła! Jaki pendzel odda zdziwienie i zmieszanie, jakie odmalowało się na twarzy księdza, kiedy
wszystkie cztery panny Willis klękły przed ołtarzem i spokojnym, równym głosem powtórzyły słowa obrzędu — albo kto opisze zamieszanie, jakie powstało po wyjaśnieniu wywiązanych w ten sposób trudności — kiedy wszystkie cztery panny Willis dotały przy końcu ceremonji tak gwałtownego ataku histerji, że ściany świętego gmachu aż trzęsły się od ich chóralnego wycia.
Ponieważ cztery siostry wraz z panem Robinsonem w dalszym ciągu zamieszkiwały w tym samym domu i ponieważ owa wybranka losu, którakolwiek z sióstr nią była, nie ukazywała się oczom parafjan inaczej, jak tylko w towarzystwie trzech, pozostałych, nie sądzimy, aby sąsiedzi kiedykolwiek się dowiedzieli, kto był prawdziwą panią Robinson, gdyby nie przemiła okoliczność z rodzaju tych, które po wieczne czasy będą się wydarzały nawet w najprzyzwoitszych domach. Minęło dziewięć miesięcy i sąsiedzi, którym przez pewien czas się zdawało, że dojdą po nitce do kłębka, poczęli z większą pewnością dotykać intrygującego tematu i zastanawiać się nad dalszemi losami pani Robinson, w której odgadywali najmłodszą pannę Willis. To też codziennie o godzinie dziewiątej — dziesiątej rano można było widzieć służące, wbiegające na schody i zwracające się do służby panien Willis ze słowami: — Moja pani śle pozdrowienia i pragnie się dowiedzieć, jak się dzisiaj miewa pani Robinson? — Odpowiedź brzmiała niezmiennie: — Pani Robinson dziękuje serdecznie,
Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.