Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

stawiają się także niezmiernie żywo i zajmująco. Woda usiana jest łodziami wszystkich kształtów, kalibrów i gatunków. Miejsca na barkach do przewożenia węgla, które stoją tu i ówdzie na kotwicy, przeznaczone są dla tłumu widzów, łódki z kramikami piwa i tytoniu uwijają się swobodnie dokoła tych olbrzymów. Mężczyźni, kobiety i dzieci czekają na chwilę startu z zapartym oddechem. Sześcio- i ośmiowiosłowe kutry mkną wdół i wgórę rzeki, aby podczas wyścigu nie stracić z oka swych kandydatów. Grzmiące, huczące orkiestry dodają tej ożywionej scenie jeszcze więcej życia: gdyż uroku jej nic nie zdołałoby powiększyć. Grupki flisaków, rybaków i wioślarzy zasiadają gdzie niegdzie na schodach, roztrząsając fachowo złe i dobre strony współzawodników. A łódka, która stanowi nagrodę konkursu, płynie wzdłuż brzegów, popychana dwoma wiosłami, budząc powszechne zainteresowanie.
Wszystkie zegary biją drugą, wszystkie głowy zwracają się z niepokojem w stronę mostu, pod którym mają przepłynąć współzawodnicy; — pół do trzeciej — ludzie są zmęczeni oczekiwaniem, naprężenie zaczyna słabnąć, gdy nagle — słychać armatni strzał i stłumione oddaleniem „hurra!“ obu wybrzeży — ludzie wspinają się na końce palców, wyciągają szyje — wrzask coraz bliższy — łodzie, które do tej pory czekały przy moście, odrywają się i płyną raźnie wgórę rzeki — wreszcie pod łukiem mostu przepływa w pełnym pędzie statek, natłoczony pasażerami, którzy ogłuszającemi wiwatami pozdrawiają niewidzialne, jak dotychczas, łodzie pretendentów do nagrody.
— To oni! To oni! — brzmi ogólny okrzyk —