Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

— Podobnież ja, — odpowiedział August.
W tej samej chwili drzwi się otworzyły i weszła młoda, przystojna panna. Włosy miała krótkie, spierścienione, kostki nóg owiązane sznurowadłem od pantofli — na wzór antycznych sandałów.
— Nie uciekaj, kochanie — rzekł Signor Billsmethi, — albowiem panna weszła nie wiedząc nic o obecności pana Coopera i teraz, zawstydzona, próbowała umknąć. — Nie uciekaj, pozwól, że cię przedstawię — pan Cooper z Fetter-lane — moja córka, panna Billsmethi, która, spodziewam się, będzie miała zaszczyt przetańczyć z Panem niejednego kadryla, niejednego menueta, gawota, kontredansa, fandango, oberka i farinagolkadżingo. Ona zna wszystkie te tańce — a i Pan będzie je znał, zanim się Pan postarzeje o jeden kwartał.
Tu Signor Billsmethi poklepał pana Augusta Coopera po plecach tak przyjaźnie, jakgdyby się znali przynajmniej dziesięć lat, a pan Cooper skłonił się przed panną, a panna dygnęła przed panem Cooperem, a Signor Billsmethi orzekł, że tworzą razem najpiękniejszą parę pod słońcem. Wtedy panna krzyknęła „Tatusiu!“ i zaczerwieniła się tak mocno, jak sam pan Cooper, — możnaby pomyśleć, że stoją pod czerwoną lampą w oknie apteki. Zanim pan Cooper opuścił lokal, postanowiono, że tego jeszcze wieczoru zjawi się w familijnem kółku państwa Billsmethi — tylko bez ceremonij! — i nauczy się tanecznych pas, aby nie tracić czasu i wziąć udział w zbliżającym się balu.
Doskonale. Pan August Cooper udał się do najtańszego szewca w całem Holborn, u którego można było dostać eleganckie półbuty za siedem szylingów