żyda średniowiecznego więcej, niż do niewinnego dziecięcia XIX. wieku. Strącano go do rynsztoków, do kanałów, przyciskano do słupów, obryzgiwano błotem, zarzucano kamieniami, a kto go po raz pierwszy spotkał, miał za przyjemność zerwać mu żółtą czapeczkę i patrzeć jak nią wiatr pomiata. Nogi jego bywały niewyczerpanym przedmiotem szyderstwa. Dziś po drodze do szkoły znów go sponiewierano, a nauczyciel jeszcze go za to surowo ukarał. Ten szanowny stary pedagog dostał miejsce w zakładzie Dobroczynnego Tokarza dla tego, że nic nie umiał, do niczego się nie nadawał, a zwłaszcza dla tego, że żywe chłopaki mogli dla jego sękacza żywić szacunek należyty. Biedny Kocioł w powrotnej drodze musiał tedy wybierać puste ulice i głuche zaułki, żeby uniknąć swych dręczycieli. Nie mógł atoli ominąć głównej drogi i zaledwie wszedł na szeroką ulicę, zły los odrazu zetknął go z gromadą oberwańców, którzy pod wodzą dzikiego rzeźniczego chłopca dawno szukali zabawy. Dobroczynny tokarz stał się dla zgrai pożądaną gratką: rozległ się ogłuszający krzyk i zewsząd opadnięto go zaciekle.
Polli w tej samej chwili, beznadziejnie oglądając się na wszystkie strony, gotowa już powrócić na prostą drogę do domu, stała się nagle świadkiem wstrętnego widowiska. Biedna matka wydała przejmujący jęk i w mgnieniu
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/114
Ta strona została przepisana.