w miarę rozwoju Pawełka, było niecierpliwe oczekiwanie tej chwili upragnionej, kiedy we formie uroczystej spełnią się jego świetne nadzieje.
Niektórzy filozofowie utrzymują, że egoizm bywa źródłem najszlachetniejszych uczuć. Młody syn pana Dombi od początku stał się dlań tak cennym, jak cząstka własnej jego wielkości, albo, co na jedno wychodzi, wielkości Dombi i Syna, a fundamentu tego ojcowskiego przywiązania nie godzi się chyba nazywać wzniosłym. A przecież lubił syna, o ile mógł kogo lubić. Jeśli był w tem lodowatem sercu jaki ulubiony kącik, należał on do syna. Oto dla czego spieszno mu było przebiedz czem prędzej pierwsze kartki jego dziejów i z pośpiechem wyglądał w daleką przyszłość. Oto dla czego także przy całem przywiązaniu mało albo i wcale nie dbał o dziecko, licząc na to, że dziecię stanie się mężczyzną, dla którego codzień nowe tworzył plany, jakby miał przed sobą przedstawiciela handlowego domu w pełni sił i piękności.
Tak doszedł Paweł do lat pięciu. Był to ładny chłopczyk; lecz blada chuda twarzyczka powleczona była chorobliwem zamyśleniem tak, że pani Wikkem, spoglądając nań, znacząco kiwała głową i wzdychała z głębi serca. Niektóre wskazówki pozwalały nieomylnie wnosić, że będzie to usposobienie dumne i nakazujące; zaczynał już rozumieć swe znaczenie i jakby
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/146
Ta strona została przepisana.