srogich przeszkód ze strony ojca panny, znakomitego kapitana okrętowego. Ta zapalna historya, tak podobna do dziejów Waltera i Florci, wprawiała kapitana Kuttla w ogromny zapał we wszystkie rodzinne uroczystości, a szczególnie w dzień urodzin Waltera. Szedł wtedy do pokoju za sklepem, nucił swą ulubioną piosnkę i stopniowo się ożywiając, krzyczał wreszcie różnymi głosami, kończąc imieniem P-e-g-g-i każdą zwrotkę.
Tymczasem wesoły, prostoduszny Walter nie zdawał sobie sprawy ze swych uczuć. Bardzo polubił ulicę na brzegu rzeki, gdzie spotkał Florcię, gdzie szedł z nią, choć nic osobliwego nie miała. Wstrętne trzewiki chował w swym pokoju a wieczorami, leżąc w swem łóżeczku, tworzył fantastyczne wizerunki dobrej babki. Swoją drogą od owej pamiętnej przygody uważniej się ubierał i w chwilach swobodnych przechadzał się po ulicy, gdzie był dom pana Dombi, w nadziei spotkania Florci. Ale były to uczucia niewinne i nie przekraczały natury dziecinnej. Sześć lub siedm razy do roku młodzi ludzie kłaniali się sobie, spotkawszy się na ulicy.
Wikkem nie zwracała uwagi na tę znajomość, a panna Nipper była nawet rada spotkaniom. Czytała w oczach młodzieńca wyraz niezwykłej dobroci i była pewna, że ma dobre serce.
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/178
Ta strona została przepisana.