inaczej. Widnokrąg nawet odmienił się nie skutkiem chmur, lecz wskutek opisu ruchomości w sklepie mistrza żeglarskich przyrządów. Kapitan Kuttl mieszkał w pobliżu doków indyjskich na brzegu kanału, gdzie był most zwodzony dla okrętów towarowych. Stopniowe przejście od lądu do wody w miarę zbliżania się do rezydencyi kapitana Kuttla było dość zajmujące. Widok otwierały różnobarwne flagi restauracyi, a bezpośrednio za niemi szły sklepy z garderobą żeglarską: koszulami, kurtami, kapeluszami, spodniami z żaglowego płótna. Wnet potem zaczynały się kuźnie, gdzie niestrudzony młot od świtu do nocy walił w rozżarzone żelazo, tworząc kotwice i łańcuchy. Wnet ukazywały się domy z chorągiewkami ponad maszty bujającemi i z szyldami o sprzedaży bobu. A następnie kanały. Potem młyny. Potem znowu kanały, a dalej zbiorniki mętnej wody, zapchane okrętami. Jeszcze dalej w powietrzu woń wilgotnych desek, ruch handlowy zamieniał się ruchem masztów, wioseł, łódek. Grunt stawał się błotnisty i komunikacya niemożliwą. Następnie powietrze nasycało się zapachem rumu i cukru. Dopiero tu w całej okazałości odsłaniała się rezydencya kapitana Kuttla. Kapitan należał do rzędu tych wiekuiście jednakich, jakby z drzewa wystruganych ludzi, których wyobrazić sobie nie można bez ich uniformu.
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/187
Ta strona została przepisana.