setek funtów. Szczegóły mogę podać — na osobności.
— Ludzie z małem mieniem — mówił pan Dombi, wciąż patrząc na syna i nie zwracając uwagi na tejemnicze znaki kapitana Kuttla muszą zajmować się wyłącznie własnemi sprawami i nie gmatwać swych interesów nierozumnemi poręczeniami za innych. Jestto i ryzykowne i niepoprawne, bardzo ryzykowne nawet dla bogatego. Pawle, chodźno tutaj.
Gdy dziecko podeszło, pan Dombi wziął go na kolana.
— Gdybyś miał teraz pieniądze Ale patrzajże na mnie.
Paweł, którego oczy utkwione były w siostrę i Waltera, zwrócił je na ojca.
— Gdybyś teraz miał tyle pieniędzy, ile trzeba dla Waltera, cobyś uczynił?
— Oddałbym je staremu wujowi — odrzekł Paweł.
— To znaczy, pożyczyłbyś je — poprawił pan Dombi. — Dobrze. Dość już podrosłeś, żeby módz rozporządzać memi pieniędzmi. Zaczniemy interesa załatwiać razem.
— Dombi i Syn — przemówił Paweł, dawno znając znaczenie tych słów.
— Dombi i Syn — powtórzył ojciec. — Zacznij zatem być Dombi i Synem. Chcesz pożyczyć pieniędzy wujowi młodego Geya?
— Chcę, chcę, tatusiu. I Florcia też chce.
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/209
Ta strona została przepisana.