dowiedzieć, czy jest kto w nocy na dzwonnicy, gdy zegar wydzwania, czy dzwon zegarowy sam uderza i jak to się dzieje? Dla czego inaczej dzwonią na pogrzeb a inaczej na wesele, czy może dzwonią jednako, tylko się tak zdaje, że inaczej — i dlaczego tak się zdaje? „Czy nie byłoby lepiej — pytał — mierzyć czas spalaniem się świec, jak chciał to czynić król Alfred? Wszak pan zna króla Alfreda?“ Zegarmistrz odrzekł, że nie zna, lecz myśli, żeby to było źle, bo zegarmistrze nie mieliby z czego żyć. Wogóle rozmowa toczyła się zajmująco, a Paweł śledził pracę dopóty, aż cyferblat zajął dawne położenie. Zegarmistrz złożył przybory do koszyka, pożegnał swego współbiesiadnika i odchodząc zauważył: Co to za dziwne dziecko! Dziwak i koniec!
— Dla czego oni zmówili się, żeby mnie dziwakiem nazywać. Dziwak i dziwak! Stanowczo nie rozumiem.
Nie mając lekcyi, dużo teraz rozmyślał.
Przedewszystkiem — Florcia na bal przyjedzie. Zobaczy, że chłopcy go lubią i to będzie Florci miłe. Niech Florcia wie, że młodzi dżentlmeni są dlań uprzejmi i dobrzy. Wtedy pomyśli, że mu nie nudno i może nie bardzo doń będzie tęskniła, gdy po wakacyach znowu go do pensyonatu odwiozą.
Nastał wreszcie siedmnasty. Doktor Blimber po śniadaniu odezwał się do młodych dżentlmenów:
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/289
Ta strona została przepisana.