Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/74

Ta strona została przepisana.

— Wszystko to widziała stara beczka z tą szacowną maderą. Gdy Piękna Salli odbijała...
— Na Bałtyk w noc ponurą! Pamiętam, pamiętam! Zginęła o północy czternastego lutego 1749 roku!
— Właśnie! Na okręcie było pięćset beczek tego wina — i cała załoga z wyjątkiem pierwszego masztowego, pierwszego porucznika, dwóch majtków i jednej damy, ratującej się łódką — rzuciła się do beczek, rozbiła je, upiła się na śmierć winem i śród uroczystego śpiewu Rule Britannia razem z okrętem, wściekle klnąc i krzycząc — poszła na dno.
— A pamiętasz, wuju, jak to straszliwy wicher przypędził „Jerzego II. “ do wybrzeży Kornwału na parę godzin przed zachodem słońca czternastego marca 1701 roku? Na statku było 200 koni. Przerażone huraganem zerwały się z uwięzi, pędziły pod pokładem, kopały i deptały się, rżały, skowytały i sprawiły taki przerażający hałas, że załoga myślała, jakoby tysiąc czartów owładło statkiem. Najlepsi żeglarze utraciwszy przytomność, zginęli w morzu i dwoje ledwie ocalało świadków zdarzenia.
— A pamiętasz, kiedy Polifem...
— Kupiecki wschodnio-indyjski okręt Onersa, Wiggsa i Co. o 350 tonach, kapitan Dżon Broun z Deptfortu? — wołał Walter.
— Ten sam. Gdy na nim czwartego dnia żeglugi koło Jamajki wybuchły płomienie...