Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/84

Ta strona została przepisana.

wysłowiona nieufność ku każdemu, kto go mógł odgrodzić od syna, dumna obawa rywala w sercu syna, srogi cios tak świeżo zadany jego władzy wszechmocnej i strach przed myślą o nowym sroższym możliwym ciosie — oto, czego było pełne to serce. Nie miał w swem życiu przyjaciela; zimna, odstręczająca natura nie szukała powierników. A gdy teraz z taką przemocą zlała się jak w topiel w namiętną ojcowską miłość i dumę, lodowaty jej potok zamiast odtajać pod dobroczynnymi promieniami tego uczucia i swobodnie toczyć jasne fale, stopniał tylko na moment, ażeby ściąć się w twardą jak kamień masę. Tak samo brak znaczenia panny Toks sprawił, że stała się chrzestną matką Pawełka. Pan Dombi zarządził, żeby akt uroczysty odbył się bez zwłoki. Siostra po tem świetnem zwycięstwie udała się do drogiej przyjaciółki z dobrą nowiną, a pan Dombi pozostał w bibliotece.
W pokoju dziecinnym panowały straszne nudy. Siedziały tam i gawędziły pani Czykk i panna Toks, niecierpliwiła się Zuzanna Nipper, którą tak drażniła ich obecność, że za drzwiami razwraz czyniła miny, żeby dać wyraz swemu niezadowoleniu. Jak wędrowni rycerze dawnych czasów wyrzynali imiona ukochanych kobiet w pustyniach, lasach i na niedostępnych skałach, gdzie nikt ich nie czytał, tak panna Zuzanna Nipper kręciła noskiem ku komodom, pokazy-