Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/129

Ta strona została przepisana.

katechizmie. A jeżeli pani życzy sobie poznać najpewniejsze zdanie o Synu i Następcy, to jest u mnie przyjaciel, wilk morski i wszystkie tajemnice morza zna na wylot, jak własnych pięć palców. Nazywa się Bensbi. Ja go przywiozę pod drewnianego miczmana i wtedy on wypowie swą opinię.
— Pokaż nam pan tego przyjaciela. Chcę go wysłuchać. Jedźmy razem. Mamy powóz.
Kapitan trzepnął się po głowie, na której tym razem nie było glansowanego kapelusza i spojrzał z rozpaczą na Florcię. W tej chwili stało się coś niezwykłego. Jakaś moc niewidzialna otworzyła drzwi, glansowany kapelusz wpadł do pokoju jak ptak i ułożył się u stóp kapitana. Potem drzwi znów się zawarły a zagadkowe zjawisko pozostało bez wyjaśnienia.
Kapitan podniósł kapelusz, wytarł go rękawem, obejrzał czule i milczał. Po chwili rzekł:
— Widzi pani, sprawa ma się tak. Wczoraj chciałem odwiedzić staruszka Sola i dziś też, lecz oto ona... ona ukryła mi kapelusz.
— Jakto ukryła? Kto? — pytała Zuzanna.
— Gospodyni. Trochę posprzeczaliśmy się w kwestyi mycia podłóg w tej kajucie, a ona... ona zamknęła mię w areszcie.
— O! chciałabym ja się posprzeczać z pańską gospodynią! Jabym ją zamknęła do karceru.