Ażeby wykonać swój plan głęboko obmyślany, kapitan Kuttl, uważając się za człowieka nader przenikliwego, jakto bywa z ludźmi naiwnymi i prostodusznymi, udał się owej pamiętnej niedzieli do domu pana Dombi. W drodze chytrze układał wszelkie obroty mających nastąpić wydarzeń, aż stanął wreszcie przed obliczem kamerdynera Taulinsona w całym blasku swych odświętnych półbucików. Lecz lokaj uwiadomił go o groźnym stanie Pawełka i Kuttl, jako człowiek delikatny, wycofał się, poleciwszy oddać panu Dombi wspaniały bukiet, mający służyć za dowód głębokiego szacunku dla szanownej rodziny. Na odchodnem rzucił myśl, że głównie należy iść ostro przeciwko wiatrowi i wtedy Bóg wszystko ku lepszemu nakieruje. Prosił o oświadczenie tej myśli w jego imieniu panu Dombi i dodał, że jutro zapewne ponowi swą wizytę.
Nigdy nikt prócz kamerdynera nie dowiedział się o tych komplementach. Bukiet całą noc leżał na stole, rano zaś rzucono go do zlewu i tak wyborny plan kapitana, wróżący
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/13
Ta strona została przepisana.
I. Kapitan Kuttl zajmuje się losem młodych ludzi.