Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/228

Ta strona została przepisana.

i w nocy, domek zaś fasadą zwrócił się ku podwórzu, zarosłemu pokrzywą i piołunem Tu mieszka ta, która opuściła pierwszy dom z powodu przywiązania do nieszczęsnego brata. Tam była ona jedynym aniołem, dającym życie i wesołość rozkosznej willi. Pan Karker stłumił w sobie miłość rodzinną, nazwawszy to niewdzięcznością, zapomniał o siostrze; pomimo tego kwiatowy ogród zachował i pielęgnuje, choć nigdy doń nie zagląda.
Wiele odtąd wody upłynęło, czas urodę Henryki Karker przesłonił cieniem smutku, niepokoju i codziennej walki o byt. Przytem atoli Henryka wciąż jeszcze piękna, cicha, spokojna, osamotniona, choć wdzięki jej nie kwitną pod wpływem ludzkiej dobroci. Nikt jej nie zna. Nikt nie zwraca uwagi na ubogo ubraną dziewczynę; żyje zdała, oddana skromnym i nudnym cnotom domowym, nie mającym nic wspólnego z pojęciami ogółu o wzniosłych czynach bohaterstwa.
Henryka oparła się na ramieniu młodego, lecz już osiwiałego brata, którego wiedzie z ogromnem poświęceniem po jałowej drodze życia, dzieląc jego hańbę i niedostatek.
— Wcześnie jeszcze, Janie. Czemu idziesz tak rano?
— Nie wcześniej i nie później, niż zwykle. Gdyby mi zostało parę minut, radbym przejść koło domu, gdzie się z nim pożegnałem.