prawa, że cnota wszędzie i zawsze osiąga nagrodę, a występek karę! Jak gdyby nie wiedział ów czcigodny pan, że to samo prawo, nie troszczące się we właściwej porze o ratunek niewinnych istot, skazuje nieszczęsną ofiarę na nieuchronną zatratę.
Jak gdyby nie wiedział, sprawiedliwy sędzia, że czcza gadanina nie ocaliła ani jednej ofiary, porwanej nędzą w topiel rozpusty.
Alicyę Marwud zesłano na koniec świata. Miała się tam uczyć obowiązków w środowisku, nie znającem żadnych skrępowań, gdzie tysiąc razy więcej występków i rozpasania niż w ojczyźnie.
Alicya Marwud wróciła kobietą, godną tej nauki. Nastanie niebawem czas, że znów ją przed sąd powloką. Wtedy powtórzą się czcze słowa, Alicya Marwud zginie, lecz zacni panowie nie stracą swych zarobków. Nowe tłumy zbrodniarzy staną przed ich oczami!
Przy całem swem opuszczeniu była to jednak piękność niebyłejaka. Wykwintne i regularne jej rysy nic nie straciły nawet w chwilach szalonego gniewu; a kiedy złość się ukoiła i w rysach twarzy, zwróconej ku ognisku z wyrazem smutku — odbiło się uczucie i zaskrzyły się czarne głębokie oczy, cała jej postać podobna była do upadłego anioła, skazanego na wieczne męki na tym padole łez i bólu.
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/245
Ta strona została przepisana.