Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/30

Ta strona została przepisana.

Potem ołówkiem kreśli napis i wręcza go ze słowami:
— Życzę sobie, aby to wykonano natychmiast.
— Stanie się podług pańskiej woli.
— Spodziewam się. Tu, jak pan widzi, oznaczono tylko imię i wiek.
Człowiek kłania się, patrzy na papier i jakaś wątpliwość w nim się rodzi. Lecz pan Dombi nie zważa na wahanie się, odwraca się i spiesznie idzie ku drzwiom.
— Przepraszam pana — dogania go człowiek — ponieważ pan życzy sobie, by to było wykonane niezwłocznie, a ja zaraz mogę wziąć się do roboty...
— A więc:
— Może pan raczy przeczytać, co pan napisał? Tu zdaje się omyłka.
— Gdzie? Kamieniarz podaje mu papier i wskazuje słowa: „Ukochane i jedyne dziecię“.
— Zdaje się, że powinno być: „syn“?
— Masz pan słuszność. Tak. Proszę poprawić.
Ojciec przyspiesza kroku i siada do karety. Gdy trzej jego towarzysze zajęli miejsca, zasłonił twarz kołnierzem palta i nikt go już tego dnia nie widział. Pierwszy wysiada z karety i usuwa się do swego pokoju. Reszta towarzyszy: pan Czykk i dwaj lekarze idą do ja-