Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/143

Ta strona została przepisana.

— Ciężki to był czas próby, lecz oto minął i możemy rozkoszować się chwilą obecną. Sycylia stanie się miejscem naszego pobytu. W czarującej tej krainie, mój aniele, poszukamy odwetu za swą niewolę.
Karker już gotów był z otwartemi ramionami zbliżyć się do swej ślicznej pani. Ale Edyta porwała nóż i cofnęła się o krok.
— Wstrzymaj się, albo cię zabiję!
Oboje wpatrywali się w siebie. Zdumienie i gniew odbiły się na jego twarzy, lecz wnet się opanował.
— Zwolna, mój aniele, zwolna. Jesteśmy sami i nikt nas nie widzi ani słyszy. Czyż mnie pani chcesz przestraszyć taką dziecinną groźbą?
— A czy ty masz nadzieję przestraszyć mnie, mówiąc o samotności tego miejsca? Chcesz mnie powstrzymać przed spełnieniem mych zamysłów, przypominając, że nikt mnie tu nie usłyszy, mnie, która tu z rozmysłem przyjechałam, aby znaleźć się z tobą? Czyżbym się odważyła na ten krok, gdyby w mem sercu taiła się odrobina bojaźni? Nie lęk zmusił mnie tu przybyć, aby ci wypowiedzieć wszystko, co mam na myśli.
— A cóż masz na myśli, śliczny uparciuchu? Doprawdy, mon amour — w takiem usposobieniu piękniejsza jesteś od wszystkich kobiet na świecie. Mów, ja słucham!