Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/163

Ta strona została przepisana.

zawsze miałem, to zmienisz swe myśli, bo pani Rjczards kobieta dobra i mógłbyś to z oczu odgadnąć.
To mówiąc, kapitan pogrążył się w grze, gdy wtem karty z rąk mu wypadły, usta i oczy szeroko się otwarły, — i wyciągnął się w krześle z wyrazem niezmiernego podziwu.
Obejrzawszy się dokoła i widząc, że nie zwracają uwagi na jego zdrętwienie, kapitan grzmotnął w stół pięścią i ryknąwszy: „Salomon Hils — ehoo!“ rzucił się w objęcia zniszczonego przez burze kaftana, który w towarzystwie Polli wchodził do pokoju.
Jeszcze mgnienie oka i Walter znalazł się także w objęciach zniszczonego przez burze kaftana. Jeszcze chwila i Florcia także była w jego objęciach, jeszcze chwila i kapitan Kuttl zaczął obejmować panią Ryczards i pannę Nipper.
Oszołomiony Tuts, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, bardzo uprzejmie zapewniał:
— Bez wątpienia, kapitanie Hils, ma pan słuszność, bardzo panu dziękuję.
Poszarpany wichrami kaftan, czapka i szal podróżny — odwróciły się od kapitana i Florci do Waltera — i nagle z głębi tych wszystkich przyborów rozległo się coś niby płacz starczy, podczas gdy włochate rękawy owinęły się koło szyi Waltera. W czasie tej przerwy zapanowała cisza. Gdy nareszcie Florcia i Walter