Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/180

Ta strona została przepisana.

pełnej gotowości do usług pani. Przyjmuję warunki i przysięgam, że nie wydam tajemnicy. Jeżeli tedy pana Dombi spotka ostateczność, to wykonam plan ułożony przez panią i jej brata.
Podała mu rękę dziękując.
— Panno Henryko — rzekł — mówić pani o dostojeństwie ofiary byłoby rzeczą próżną. Radzić, obmyślić i ocenić plan — nieroztropnie. Nie mam prawa ograniczać pani własnemi obliczeniami. W pokorze chylę czoło przed jej zaufaniem, szczęśliwy tem przeświadczeniem, że wypływa z czystego źródła porywu. Jedno powiem: będę wiernym wykonawcą jej woli, a gdyby mi wolno było wybrać rolę, chciałbym pozostać przyjacielem pani — i niczem więcej.
Dziękowała znowu i życzyła dobrej nocy.
— Jestem panu wdzięczna. Nie jadę prosto do domu. Mam odwiedzić kogoś. Może pan będzie u nas jutro?
— Z przyjemnością. Jutro się stawię. Tymczasem pomyślę, jak przystąpić do rzeczy. Pani niewątpliwie też o tem będzie myślała... i... i... czy mogę mieć nadzieję, że pani w związku z tem pomyśli i o mnie?
Sprowadził ją do powozu. Gdyby gospodyni nie była jak pień głucha, słyszałaby, jak pan Morfin, wracając na górę, mruczał, że wszyscyśmy dziećmi nawyknienia a najgorszem na-