Któżby to mógł odgadnąć, że jeszcze jedna para związała się ślubnym węzłem. Tuts, straciwszy nadzieję odwzajemnienia swych afektów po ślubie Waltera i Florci, nie mógł pozostać obojętnym na wdzięki rezolutnej Zuzanny Nipper, która zgodziła się wreszcie stać się jego dozgonną towarzyszką. Państwo Tuts zamieszkali w Bedford i tu razu pewnego Tuts dostał list, który czytał, kręcił, odczytywał i przewracał tak, że małżonka na seryo się przelękła.
— Zuzanno, kochanko, nie lękaj się.
— List od kogo?
— Od kapitana Kuttla, aniołku. Proszę cię, uspokój się. Oczekuje porucznika Waltera i panny Dombi lada chwila.
— O nie, mój miły, nie zwodź mnie. Widzę z twych oczu, że już wrócili.
— A niechże cię! Spróbujże tu ją oszukać! Zgadłaś, są już w Londynie. Panna Dombi widziała się z ojcem i pogodzili się.
— Pogodzili się! — zawołała Zuzanna, klaskając w dłonie.
— Zuzanno, tylko spokojnie. Czy zapomniałaś, co mówił doktór? Kapitan pisze, że ojca przewieźli ze starego domu do swego mieszkania. Pan Dombi bardzo chory i panna Dombi nie odstępuje od jego łoża.
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/207
Ta strona została przepisana.
LIII. Opamiętała się.