biański, i ciebie tylko jedyną w całem mem życiu. O tem pamiętaj!
I Florcia opuściła ją, a uściski i pocałunki towarzyszyły jej do ostatniej chwili.
W jadalni ujął ją pod ramię mąż i poprowadził, a potrzebowała tej podpory, bo łzy strumieniem zalewały jej oczy.
Ujrzała nareszcie światło dzienne znamienita butelka, utajona przez tak długi czas w dusznej piwnicy pod osłoną pajęczyny, pyłu i piasku. Złociste wino mieni się zalotnie w dużych puharach na okrągłym stole.
To ostatnia butelka starej madery.
— Ma pan racyę, panie Hils — mówi Dombi — to bardzo rzadkie i doskonałe wino.
Kapitan Kuttl, zwyczajny członek towarzystw przy okrągłym stole, jaśnieje radością i zapałem. Promienie ożywczego wesela bije z jego czoła.
— Złożyliśmy wzajemne ślubowanie, to znaczy Edward i ja... czyni uwagę Salomon Hils.
Dombi skłania głowę ku kapitanowi, którego oblicze jeszcze silniej rozpromienia się niewysłowioną rozkoszą.