Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/228

Ta strona została przepisana.

Na dowód tej umiejętności chłopczyk wymyka się z objęć starca i biegnie, a dziadek go dogania.
Ale nikt prócz Florci nie wie, jak ogromne jest przywiązanie staruszka do dziewczynki. Istnieje pomiędzy nimi jakiś tajemniczy związek, który odczuwa nawet dziecko. Pieści je na swem łonie, przytula do serca, nie może obojętnie patrzeć na najlżejszą chmurkę na jej twarzyczce, nie może ani na chwilę znieść jej nieobecności. Zdarza się, że wstaje niekiedy o północy z łóżka, byle popatrzeć, czy dziecię śpi spokojnie. Cieszy się, kiedy rankami wbiega do jego sypialni i budzi go swą rączką. Wciąż niepokoi go myśl — mylna myśl — jakoby dziewczynki nie pielęgnowano tak, jakby należało. Słowem — starzec zakochany w niej, ile tylko dusza kochać jest w stanie. Często bawią się i gawędzą razem, a dziecię pyta niekiedy:
— Dziadku, dla czego płaczesz, gdy mię całujesz?
— Maleńka Florcia! Maleńka Florcia! Oto wszystko, co odpowiada starzec, odgarniając sploty z twarzyczki wielbionej dziewczynki.

Koniec.