o tem wiesz, niegodziwa. Idźże precz, bezwstydnico!
— Jeżeli są tu ludzie, nie uznający żadnej władzy, to powinnaś pani wiedzieć, jak z nimi postąpić. Każ jej się stąd wynieść!
— Panie, ja znam swe obowiązki i wiem, co zarządzić. Zuzanno Nipper, od tej chwili za miesiąc tracisz służbę.
— O, na seryo?
— Tak, za miesiąc. Czegóż się cieszysz? Już mi się panna naśmiejesz! Precz mi z oczu natychmiast!
— W tej chwili odchodzę, możesz być pani pewna. Służyłam w tym domu dwanaście lat przy swej młodej pani, a pod rozkazami jakiejś tam Pipczyn ani godziny nie zostanę.
— Czy pójdziesz sobie nareszcie, czy mam cię kazać wyrzucić?
— Jedyna moja pociecha, że powiedziałam niektórym ludziom cząstkę prawdy, którą dawno powiedzieć należało — wyraźnie i uczciwie. Niechaj tu teraz napędzą całą zgraję Pipczynów... Mam zresztą nadzieję, że nie wiele na świecie takich piękności.
Z temi słowy panna Nipper swobodnie opuściła pokój. Zamknęła się u siebie i nie zważając na krzyki starej klucznicy, zaczęła się pakować.
Wkrótce w całym domu wiedziano o tej kłótni i o tem, że Zuzanna odjeżdża. Doszło
Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/44
Ta strona została przepisana.