Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.
— 161 —

ani jednego człowieka, coby was znał i nie życzył najlepszego szczęścia, lub ją znał, i nie życzył jej wszystkiego najlepszego, lub znał was oboje i nie pragnął dla was wszelkiego błogosławieństwa w tym Nowym Roku. I poto tu przyszliśmy, byście ten Nowy Rok rozpoczęli muzyką i tańcem.
Przemówienie to przyjęto ogólną radością i okrzykami. Trębacz był wprawdzie trochę podpity, ale to nic nie szkodziło.
— Co to za szczęście — rzekł Trotty — cieszyć się takiem poważaniem swych przyjaciół i sąsiadów. Wiem, że wszystko to robicie dla mojej córki. Zasługuje na waszą życzliwość.
W jednej sekundzie byli wszyscy gotowi do tańca, w pierwszej parze Małgosia z Ryszardem. Trębacz miał właśnie zadąć z całej siły, gdy nagle dały się słyszeć dziwne dźwięki i weszła kobieta o dobrodusznej miłej twarzy, mogąca liczyć około pięćdziesiątki, a obok niej siadł mężczyzna, niosący dzban kamienny olbrzymich rozmiarów, a obok niego na tacy kości szpikowe, piszczałki i dzwonki.