Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.
— 162 —

— Trotty rzekł: — Mrs. Chickenstalker — siadł na krześle i uderzył się po kolanach.
— Małgosiu, jakże mogłaś! Wychodzisz za mąż i wcale mi nie powiedziałaś! rzekła przybyła, tonem dobrotliwego wyrzutu. — Nie mogłabym była spokojnie spędzić ostatniego wieczora starego roku, gdybym nie była przyszła ci powinszować. Naprawdę, Małgosiu, że byłabym przyszła, chociażbym nawet była obłożnie chora. Tedy przyszłam, a ponieważ mamy i Nowy Rok i wesele, więc kazałam odrazu coś przygotować, byśmy sobie urządzili „małą bibkę“.
„Mała biblia“ Mrs. Chickenstalker świadczyła o jej szczodrobliwości. Kamienny dzban syczał i dymił jak mały wulkan, a człowiek, niosący go na tacy, miał co dźwigać.
— Mrs. Tugby — rzekł Trotty — okrążając ją pełen zachwytu — chciałem rzec: Mrs. Chickenstalker, niech pani Bóg nagrodzi. Szczęśliwego Nowego Roku i długiego życia, Mrs. Tugby — rzekł Trotty, całując ją — chciałem rzec: Mrs. Chickenstalker. A oto Wiliam Fern i Lilly.