tam i napowrót, z upodobaniem skierowując wzrok na swój portret naturalnej wielkości, wiszący nad kominkiem.
— Co to? spytał przechadzający się pan — Mr. Fish, zechce pan być tak dobrym i uważać?
Mr. Fish poprosił o wybaczenie, wziął list z rąk Toba i podał go jaśnie panu.
— Od Aldermana Cute, Sir Joseph.
— To wszystko? Człowieku, niczego już nie macie? spytał Sir Joseph.
Toby dał odpowiedź przeczącą.
— Nie macie do mnie żadnego rachunku, czy żądania? Nazywam się Bowley, Sir Joseph Bowley; czy nie macie do mnie czegoś, od kogokolwiek, jeśli macie, to podajcie. Mr. Fish ma obok siebie księgę czekową, bo ja nie pozwolę przenosić żadnych rachunków na nowy rok. Wszystko musi być w tym domu załatwione z końcem roku, i gdyby wić mego życia... śmierć...
— Przecięła — podsunął Mr. Fish.
— Przeciąć miała, panie Fish — surowo zauważył Sir Joseph — sprawy moje, mam nadzieję, byłyby w najlepszym porządku.
— Ach, mój drogi Sir Joseph! wtrą-
Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.
— 53 —