Mr. Fish odrazu ujął pióro i pod dyktatem Sir Josehpa pisał:
„Drogi Panie:
„Jestem Panu wielce zobowiązany za Pańskie uprzejme zapytanie w sprawie Willa Ferna, o którym, ku memu wielkiemu ubolewaniu, nie mogę powiedzieć nic korzystnego. Uważałem się zawsze za jego ojca i przyjaciela, niestety jednak (jak zawsze!) niewdzięcznością i oporem odpłacono mi za moje dobre chęci. Jest to osobnik niespokojny i krnąbrny. Charakter jego nie wytrzymuje głębszej krytyki. Nic go nie zdoła skierować na drogę szczęścia, jakkolwiek mógłby być szczęśliwym. W tych warunkach, wyznaję że o ile znów przed panem stanie (a pisze mi pan, że przyrzekł stawić się jutro, a sądzę, że można ufać jego słowu) uwięzienie go na pewien czas za włóczęgostwo, byłoby usługą oddaną społeczeństwu, i stałoby się zbawiennym przykładem w kraju, gdzie zarówno dla tych, co nie zważając na dobre czy złe słowa, są jednak ojcami i przyjaciółmi biedaków, jak i ze względu na te, ogólnie mówiąc, obałumucone klasy społeczne, przykłady tego rodzaju bardzo są potrzebne.
Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.
— 61 —
Pozostaję etc. etc.“