Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

Podejrzliwie zatem patrzano na kulawego Włocha, gdy przy pomocy laski szybko przebiegał podwórze, z wesołemi oczami, twarzą uśmiechniętą i białemi zębami, które pokazywał ciągle. Zatrzymywał się przy dzieciach i rozmawiał z niemi swoim niezrozumiałym językiem, w ciągu kilku tygodni nie popełnił żadnego występku i nie groził nikomu sztyletem.
Gdy Pancks przyszedł pierwszy raz po komorne, zrozumiał zaraz, o co chodzi, odłożył kawałek drzewa, na którym bardzo zręcznie wyrzynał jakieś kwiaty, i podał egzekutorowi owiniętą w papier należność.
Pancks był szczerze zdziwiony. Kiwał głową i chrząkał, wreszcie zwrócił się do pani Plornish z zapytaniem, co myśli o sąsiedzie.
Pani Plornish miała serce, jak mówiła, więc musiała przyznać, że kaleka cudzoziemiec nie zasługuje na żadną naganę. Zawsze wesoły, mówi zabawnym językiem, ale już można się z nim porozumieć, ślicznie śpiewa, wyrzyna z drzewa bardzo śmieszne figle i gdzieś to wszystko nosi, widocznie sprzedaje, przytem pan Clennam daje mu czasem zajęcie i używa go na posyłki.
Jedno tylko zauważyli mieszkańcy Rozdartego Serca: nim wyjdzie na ulicę, zawsze wchodzi po schodkach na najwyższą część muru i patrzy przed siebie. Czy w tej stronie znajduje się jego ojczyzna, czy stamtąd wygląda kogo, czy obawia się czego — odgadnąć jeszcze niepodobna.
Cavaletto patrzył i słuchał, zdawało się, że coś niecoś miarkuje z tej rozmowy, wkońcu wskazał na swoją laskę.
— Spodziewać się krótki noga dobrze! Altro! — zawołał niby po angielsku, i zaśmiał się tak wesoło, iż zdawało się wszystkim, że słońce ukazało się z za chmury.
— Altro, altro! — powtórzył Pancks wesoło i odtąd, ile razy przechodził przez Rozdarte Serce, mimo zmęczenia i pośpiechu, wbiegał na poddasze śpiewającego Włocha, jeżeli go nie zastał na podwórzu, i skinąwszy mu głową, wołał głośno:
— Hola, Altro, mój stary!