Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/147

Ta strona została skorygowana.

stało. Patrzyła na Artura prawie z bezmyślnym wyrazem. Wtem błysnęło w jej oczach przypomnienie, oblała się rumieńcem, usiłowała podnieść.
— Do ojca — rzekła. — Chcę wrócić do ojca... Muszę mu to powiedzieć...
Upadła na kolana i zalała się łzami, wzniosła ku niebu oczy i złożyła ręce, z ust jej padały bezładne wyrazy dziękczynienia, miłości — dla ojca — za ojca.
Poczciwa Flora także wybuchnęła płaczem.
Wkrótce mała Dorrit znalazła się wraz z Arturem w powozie, który niósł ich szybko przez nędzne ulice do ponurego miejsca, gdzie upłynęła jej młodość.
Artur malował jej przyszłość. Mówił, że będzie wolna od przymusowej pracy, od uciążliwych zajęć, ale ona słuchała uważnie tylko wtedy, kiedy mówił o ojcu. Dla niej jedynem szczęściem była jego wolność, jego bogactwo i zadowolenie.
Odźwierny spojrzał na nich zdziwiony, gdy wysiedli z powozu i szli przez podwórze, kilku więźniów widziało ich twarze zmienione — i w mgnieniu oka całe Marshalsea obiegła wieść nadzwyczajna, której nikt nie rozumiał.
Maleńka Dorrit zapukała do drzwi ojca i wsunęła się pierwsza z rozchylonemi ustami, bijącem sercem i płonącym wzrokiem. Artur wszedł za nią.
Starzec spojrzał na nich zdziwiony. Nie był przygotowany na te odwiedziny, nie mógł pojąć, co znaczą ich zmienione twarze.
Emi usiadła przy nim i oparła mu obie ręce na ramionach.
— Ojcze — rzekła — takam szczęśliwa!
— Szczęśliwa?
— Tak, ojcze... pan Clennam przyniósł tę dobrą nowinę... taką dziwną... taką nieprawdopodobną... przyniósł dla ciebie, ojcze... ale gdyby mię nie przygotował... myślę...
Łzy nagle popłynęły jej po twarzy, patrzyła ojcu w oczy rozpromienionym wzrokiem.
Pan Dorrit zbladł, rękę położył na sercu i spojrzał na Clennama.