Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/166

Ta strona została skorygowana.

przyjemności, ile mnie to pisanie. Bo dla pana wszystko zostało, jak było, niczego nie zabrakło w pańskiem życiu — może trochę mojej niewielkiej osoby, ale to przypomina się rzadko, na krótko — a tymczasem wkoło mnie wszystko tak dziwne, i obce, i tyle mi brakuje!
W Szwajcarji — zdaje mi się przed wiekami, choć zaledwie kilka tygodni upłynęło od tego czasu — spotkałam na wycieczce państwa Gowan. Kazała napisać panu, że jest zdrowa i szczęśliwa. Dziękuje panu za list, który jej oddałam, i wspomina pana serdecznie. Jest tak dobra i miła, że pokochałam ją prawie od pierwszego spojrzenia. Ale to nic dziwnego: nie wyobrażam sobie, aby ktoś mógł nie kochać tak prześlicznej istoty!
Przypuszczam, że nie wzbudzę w panu niepokoju, jeżeli powiem szczerze, że, co do mnie, wolałabym, ażeby wybrała sobie kogo innego na męża. Zdaje się, że pan Gowan bardzo ją kocha, a ona z pewnością kocha go ogromnie, lecz on wydaje mi się niedosyć poważny — nie w obejściu z żoną, tylko tak, wogóle. Ja przynajmniej na miejscu pani Gowan czułabym się opuszczoną i samotną, nie umiałabym z nim rozmawiać i dzielić wszystkich myśli. Może i ona czuje to troszeczkę, choć nawet nie wie o tem. Powiedziała przecież, że jest bardzo szczęśliwa.
Mam nadzieję, że spotkamy się z nią wkrótce, może za dni kilka, i przez pamięć o panu postaram się być dla niej przyjacielem. Drogi panie Clennam, pan może dziś nie myśli nawet o tem, że był pan moim przyjacielem wtedy, kiedy nikt inny nie troszczył się o mnie. I dziś niech pan nie sądzi, że mam tu przyjaciół, wcale mi nie chodzi o to. Wolę myśleć o przeszłości, której nie zapomnę nigdy.
Tak bardzo chciałabym wiedzieć — ale — niech pan nie pisze do mnie, chciałabym bardzo wiedzieć, co się dzieje z Plornishami i jak im się wiedzie w sklepiku, który im ojciec kupił. O, to była szczęśliwa chwila! Pan Nandy pewno teraz mieszka z nimi, codzień ogląda wnuczki i śpiewa cichym gło-