Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/17

Ta strona została przepisana.

Znam niby ich oboje, ale trudno przewidzieć, co może nastąpić. Tak będziemy bezpieczni. Więc pamiętasz wszystko?
— Bądź spokojny. Znasz mię chyba dostatecznie.
Jednocześnie Jeremjasz I-szy pomagał Jeremjaszowi II-mu ubrać się w szeroki płaszcz i umieścić pod nim dość dużą szkatułkę, okutą żelazem i zapewne ciężką. Gdy zbliżał się do drzwi, Efri cofnęła się szybko i bez szelestu znalazła się znowu na schodach. Stąd widziała, jak cicho otworzyły się drzwi wchodowe, poczuła chłodny powiew czarnej nocy, potem drzwi się zamknęły.
Miała dość czasu, aby powrócić do łóżka, lecz nie mogła ruszyć się z miejsca. Nogi były tak ciężkie, jakby wrosły w schody, nie była zdolna ani podnieść głowy, ani poruszyć ręką. To też Jeremjasz ze świecą w ręku natknął się prosto na nią.
Zatrzymał się, lecz nie przemówił ani słowa, tylko utkwił w jej oczach błyszczące spojrzenie, przed którem cofnęła się pomimowoli. I ruszył prosto na nią, popychając ją przed sobą wzrokiem, a Efri wpółprzytomna cofała się ciągle.
Takim sposobem weszli do swego pokoju. Jeremjasz cicho zamknął drzwi za sobą i pochwycił żonę za gardło.
— Ha! — szeptał groźnie — zbudź się! Jesteś lunatyczką. Chodzisz we śnie. Obudź się!
— Jeremjasz! Jeremjasz! — bełkotała kobieta przestraszona. — Mnie się zdawało...
— Co ci się zdawało, to mię nic nie obchodzi. Zasnąłem na dole, a kiedy chciałem wrócić do pokoju, spotkałem cię na schodach śpiącą. Zbudziłaś się? Pamiętaj, że jeśli się to powtórzy, zastosuję lekarstwo, które cię wyleczy napewno, pamiętaj!
Efri, drżąc cała, wsunęła się cicho do łóżka.


ROZDZIAŁ II: RODZINNE SPRAWY.

Nazajutrz o 9-ej rano Jeremjasz Flintwinch wtoczył fotel pani Clennam do znanego nam już pokoju i umieścił go przed zamkniętem biurkiem.
Wówczas wdowa wyjęła klucz z woreczka, otworzyła biurko, opuściła klapę i wysunęła z głębi parę książek.