Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/197

Ta strona została skorygowana.

zrozumieć, dopiero kiedy wspomniała o miłej maleńkiej Dorrit, którą lubiła serdecznie, która tak pracowicie i dokładnie spełniała obowiązek, gdy przychodziła szyć do niej, panu Dorrit zaczęła uderzać krew do głowy. Zapewnił wprawdzie damę, że nic nie wiedział o tem, lecz nie był nawet pewny, czy go słyszy. Nadaremnie chciał przerwać potok jej wymowy, zapytując, w jakim przyszła interesie, słyszał tylko nazwiska Clennam i Ska, Blandois, i widniał całą przeszłość, wywołaną z grobu, głośną, gadatliwą, straszną.
Nogi chwiały się pod nim i pot wystąpił na czoło, usiadł nawpół przytomny, już prawie nie rozróżniając wyrazów, słysząc tylko jakgdyby turkot młyna, głoszącego światu jego tajemnice.
Nagle Flora zauważyła stan biednego starca, gdyż w gruncie rzeczy miała dobre serce, i sama pospieszyła zakończyć wizytę. Wyjęła z kieszeni złożoną gazetę i wskazała mu miejsce zakreślone.
— Przyznaję się, że byłam niezmiernie ciekawa poznać ojca kochanej maleńkiej Dorrit — powiedziała z naiwną otwartością — lecz nie byłabym śmiała zabierać panu czasu, gdyby nie myśl, że mogę tylu ludziom oddać przysługę. Jakaż wdzięczność Artura, gdyby dzięki mojemu pośrednictwu można było sprawdzić, że ów Blandois żyje. Przyjechał z Rzymu, może pan go tam spotkał?
— Blandois? — powtórzył pan Dorrit zdumiony. — Znałem Blandois. A cóż mu się stało?
— Zginął bez wieści. Widziano go po raz ostatni w domu matki Artura, pani Clennam.
— Pani Clennam — powtórzył bezmyślnie pan Dorrit. — Cóż to jest za osoba?
— Matka Artura. Clennam i S-ka dom handlowy. Sparaliżowana. Jej wspólnikiem Flintwinch, nieprzyjemny starzec. Wogóle dom ponury. Tam znika ślad Blandois, choć napewno musiał wyjść stamtąd. Czy pan widział kiedy dom Clennama w City? Brrr! Nie lubię tam chodzić.
— Lecz cóż ja zrobić mogę? — odezwał się pan Dorrit, zbierając rozproszone myśli.