Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/198

Ta strona została skorygowana.

— Pan powraca do Włoch, do Rzymu, pan tam z pewnością spotka owego Blandois, pan o niego zapyta i da znać, że podejrzenia są niesłuszne i że nie mogą ciążyć na nazwisku Clennam.
— Ciążyć na nazwisku Clennam — powtarzał pan Dorrit, jakby to mu pomagało rozumieć treść zdania. — Jakież to podejrzenie? — spytał znowu.
— Pan Blandois wszedł do domu pani Clennam i odtąd nikt go nie widział. Dopóki się nie znajdzie, biedna sparaliżowana staruszka jest pod nadzorem policji.
Podała zakreślony ustęp w gazecie. Pan Dorrit czytał go, usiłował zrozumieć i zapewniwszy nakoniec Florę, że gotów zrobić wszystko, co będzie w jego mocy, uwolnił się szczęśliwie od jej towarzystwa.
Pozostawszy sam, odetchnął głęboko. Straszna mara przeszłości zniknęła mu z oczu, ale była i żyła, krążyła wpobliżu, przenikając go drżeniem trwogi.
Usiadł przed kominkiem, ażeby odpocząć i zebrać wreszcie myśli. Napisał do pana Merdle, że nie może być dziś na obiedzie, i to był pierwszy jego czyn spokojny. Nie miałby siły pokazać się wśród ludzi. Wyczytaliby z jego twarzy wrażenia — hm — niepożądane.
Zwolna się uspokajał, przychodził do siebie. Wziął gazetę i uważnie z namysłem przeczytał ogłoszenie policji o zaginionym Blandois. Co powie na to Gowan i inni znajomi?
Nagle wezbrała w nim dziwna ochota pojechać tam, na miejsce, do domu sparaliżowanej kobiety, zasięgnąć informacyj. Nikt go przecie nie zna, a będzie mógł dokładniej zdać sprawę z wypadku w gronie wspólnych znajomych.
Wolał jednakże zrobić to o zmroku. Sam dzisiaj obiadował i sam wyszedł z domu, wsiadł do powozu, który stał na placu, i rozkazał jechać do City, do domu Clennam i S-ka.
Posępna, pusta, mroczna, słabo oświetlona dzielnica oddziałała na nerwy starca tak przygnębiająco, że gdy woźnica zatrzymał się wreszcie przed wymienionym domem, pan Dorrit nie miał prawie odwagi wyjść z powozu.