Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/22

Ta strona została przepisana.

wiedziało mu wyraźnie: uznał za swój obowiązek iść drogą przez ojca wskazaną.
I w milczeniu uważnie obserwował małą, która wydała mu się pierwszą pajęczą niteczką, wiodącą w ciemny, zawiły labirynt. Kto ona? co tu robi? skąd się wzięła?
Wiedział już, że przychodziła do szycia i pracowała pilnie od ósmej rano do ósmej wieczorem. Zjawiała się i znikała punktualnie. Lecz gdzie się podziewała na drugie pół doby? Zdawało się, że o tem nikt nie wie w tym domu, — on postanowił zbadać.
Zaczął więc ją obserwować. Jak się później dowiedział, podczas obiadu, wezwana nie chce nigdy usiąść przy wspólnym stole. Zawsze ma wymówkę: coś wykończa, trudno porzucić robotę, tłumaczy się nieśmiało, lecz rezultat taki, że je obiad w swoim kąciku bardzo prędko i znowu w jej cienkich paluszkach szybko, zręcznie miga igiełka.
Na każde skinienie pani Clennam dziewczynka porzucała natychmiast robotę i stawała przy niej, aby spełnić polecenie. A wówczas głos staruszki zimny, obojętny miał jakiś niezwykły odcień, który ucho Artura pochwyciło wyraźnie.
Czyby można przypuścić, że w tem zimnem sercu zbudziło się nakoniec cieplejsze uczucie dla obcego zupełnie dziecka?
Pozostawiwszy matkę z Jeremjaszem w nowej roli zaufanego wspólnika, Artur przez cały ranek błąkał się po starym domu, długie chwile rozmyślań spędzając w posępnych komnatach, gdzie wszystko opowiadało o ruinie. Były one ciemne, posępne, wilgotne, nigdy nieprzewietrzane i pełne dziwnego zapachu. Sprzęty wszędzie zniszczone, obicia wyblakłe, nigdzie śladu barwy ani błysku słońca. W dalszych pokojach gruba warstwa kurzu pokryła wszystko swym brudnym całunem, inne nosiły ślady pewnego porządku.
Niejednokrotnie w ciągu tej długiej podróży po niedalekich miejscach zwracał jego uwagę cichy, tajemniczy szelest, jakgdyby lekkich kroków, które go poprzedzały albo śledziły za nim, jakgdyby cichy upadek zwiędłych liści, jakby tłumione szepty niewidzialnych istot.