Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/233

Ta strona została przepisana.

— Bardzo pięknie! — zawołał Rigaud, wybuchając śmiechem. — Zdaje mi się, że teraz jestem wolny. Z drogi, kontrabandzisto I Możesz sobie leźć za mną, jeśli ci się podoba.
Jan Babtysta pytająco spojrzał na Clennama.
— Owszem — rzekł Artur jeśli go się nie obawiasz.
— Już go się nie boję, odkąd pan wie o wszystkiem — odparł wesoło Altro.
Rigaud-Blandois wyszedł z uprzejmym ukłonem, podnosząc w górę wąsy i nucąc włoską piosenkę. Za nim szedł Cavaletto, potem Flintwinch, kiwając głową, a wkońcu Pancks, wzdychając i wydając dziwne odgłosy, niby psująca się lokomotywa.
Pozostawszy sam, Artur uczuł się tak przygnębionym, złamanym, opuszczonym i bezsilnym, jak jeszcze nigdy w życiu. Otoczyły go zupełne ciemności, w duszy zapanował niepokój i gorycz, nie widział dziś nad sobą żadnej gwiazdki.


ROZDZIAŁ XI:SMUTNE SPOTKANIE.

Niepokoj i sumienie — smutni towarzysze więźnia. Dzień udręczeń, a noc bezsenna — to sił nie dodaje nikomu. Nazajutrz po wizycie Blandois Clennam zrozumiał, że nietylko moralne, lecz i fizyczne siły jego są wyczerpane.
Bał się dnia i własnych myśli, bał się nocy i jej widziadeł. Nie miał ucieczki nigdzie. Zdawało mu się, że dąży do śmierci, i lękał się śmierci w więzieniu. Ostatkiem pragnień łaknął powietrza i słońca, otwartej przestrzeni, ucieczki od tych murów chłodnych, wilgotnych i ciemnych.
Miewał gorączkę, dreszcze, wiedział, że jest chory, ogarniało go zupełne zniechęcenie, bał się widoku ludzi. Dlatego też napisał do Plornishów, którzy bywali tutaj dosyć często, że ma obecnie ważne zajęcie z prawnikiem i dlatego musi ich prosić, aby go nie odwiedzali w tym tygodniu, chociaż ich widok sprawia mu zawsze przyjemność.
W podobny sposób starał się pozbyć i Johna, który zaglądał często, dopytując, czy nie może mu oddać jakiej usługi.