Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/261

Ta strona została przepisana.

Panowałam nad sobą, bo kochałam go bardzo, lecz wybuchnęłam wkońcu i otwarcie powiedziałam mu, że je rozumiem. Pragną mię upokorzyć, gdyż nikt nie znał moich rodziców, ale ja upokorzenia nie zniosę. Nie jestem niewolnicą, którą się kupuje na rynku, żeby obwozić po świecie, pokazywać za biletami i rzucić, kiedy się znudzi.
Opuściłam ten dom i nie widziałam ich odtąd. Poznałam ludzi i unikam ich. Lituję się nad biednemi dziewczętami, które nie mają rodziców, gdyż rozumiem ich położenie. Dlatego zajęłam się tobą, Henryko, dlatego postanowiłam cię wyrwać ze szponów tych mniemanych dobroczyńców, których pychę i wzgardę czytałam w każdem słowie“.
Skończyła Tettycoram i milczała długo, zamglonemi oczami patrząc na panią Meagles. Ta położyła jej rękę na głowie.
— Wiele się nauczyłaś z tego, moje dziecko — powiedziała łagodnie. — Widziałaś córkę więźnia, w więzieniu urodzoną, wychowaną, cichą, skromną, przez długie lata pracującą na kawałek chleba jako szwaczka za lichą zapłatą, a jednak otoczoną powszechną miłością i szacunkiem, pełną miłości ludzi, w których widzi braci. Tu nieszczęśliwa truje się przez całe życie podejrzeniami, urojoną wzgardą, upokarza się, zabija własną myślą. Dlaczego? Bo ona jest dla siebie głównym celem myśli i uczuć. Zdaje jej się, że cały świat nią jest zajęty: jej rodzicami, o których nikt nie wie, i nie troszczy się stanowiskiem, stosunkiem do ludzi i t. d. Ona stwarza sobie piekło, bo nikogo nie kocha oprócz siebie. Maleńka Dorrit o sobie zapomniała i ludzie widzą, czem jest dla innych. Wartość człowieka jest w nim, w jego postępowaniu, charakterze.
Gorące usta Tatty przycisnęły się do ręki pani Meagles. Bolesnem doświadczeniem zdobyta nauka stała się jej własnością, podniosła jej duszę, uczyni ją szczęśliwą. Więc dobrze się stało, że przez tę próbę przeszła.