zamknięte, na stole dwie szklanki kawy i kilka bułek na jakimś papierze.
Stryj Fryderyk z wahaniem patrzył na swoje zaczęte śniadanie, mruknął coś niewyraźnie, że Fanny uciekła, i widocznie chciał ją sprowadzić, gdyż ostrożnie zbliżył się do drzwi przymkniętych od sąsiedniej izby, ale skoro chciał je otworzyć, zatrzasnęły się nagle i Artur spostrzegł mimochodem parę nóżek kobiecych, brzeg krótkiej spódnicy i usłyszał niezbyt uprzejme:
— Stary głupcze!
Przestraszony Fryderyk Dorrit cofnął się śpiesznie do stołu, usiadł z miną niepewną, zacierając ręce.
— Co pan myślisz o moim bracie? — spytał wreszcie, jakgdyby przypomniał sobie gościa.
— Sądzę — odparł Artur, dość zakłopotany — że cieszy się dobrem zdrowiem i nie został przygnębiony tem... nieszczęściem.
Odpowiedź ta była właściwie porównaniem obu braci i podkreśleniem różnicy, która tak uderzyła Artura.
— A tak — powtórzył starzec — nie został przygnębiony.
Znowu długa chwila milczenia, w której pan Fryderyk zdawał się myślą być bardzo daleko.
— A Emi — spytał nagle. — Co pan myśli o niej?
— Wzrusza mię wszystko, co widziałem wczoraj i co wiem o niej — żywo odpowiedział Clennam.
— Tak, tak — powtórzył starzec. — Nie wiem, coby brat zrobił bez niej. Nie wiem, co zrobiliby wszyscy. Dobra dziewczyna. Uczciwie spełnia obowiązek.
— Czy tylko obowiązek? — myślał Artur w milczeniu. — Czy ta drobna, najmłodsza z nich wszystkich istota, rzeczywiście ma obowiązek dźwigać ciężar całej rodziny, która przywykła do jej czujności i pracy? Czy to wymowne, choć ciche świadectwo jej miłości i poświęcenia nie maluje zarazem barwami kontrastu całej otaczającej ją rodziny?
Stryj Fryderyk bezmyślnie zajął się swojem śniadaniem, kiedy wreszcie na schodach dały się słyszeć kroki i Emi weszła do pokoju.
Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/46
Ta strona została skorygowana.