raj, jest zupełną prawdą: szanują go w Marshalsea. Każdy uważa za swój obowiązek przedstawić się jemu, uznają jego zwierzchność wszyscy, bez wyjątku. Wszyscy mówią, że jest prawdziwym gentlemanem. Sama widzę, że nikt się z nim równać nie może. I dlatego ofiarowują mu podarki. Ubóstwo nie jest wstydem. Któż może się wzbogacić, siedząc ćwierć wieku w więzieniu?
— Ukrywam swój adres — zaczęła znów po chwili — nie dlatego, żebym się wstydziła Marshalsea. Nie mam się czego wstydzić. Tam są dobrzy ludzie, a nawet uczeni. A wszyscy wspomagają się nawzajem. Byłabym niewdzięczna, gdybym nie pamiętała, ile tam doznałam dobroci od ludzi, ile miłych spędziłam godzin, jako dziecko. Tam nauczyłam się pracować, tam spokojnie śpię każdej nocy. Byłabym zła, bez serca, gdybym się nie przywiązała do tego smutnego miejsca.
Odetchnęła głęboko, wypowiedziawszy to wszystko z coraz większym zapałem i uczuciem — widocznie to zwierzenie sprawiło jej ulgę.
— Przepraszam pana, że tak dużo dziś mówiłam — zaczęła znów po chwili. — Nie miałam zamiaru nudzić pana tem wszystkiem, tylko chodzi mi o to, żeby pan źle nie sądził tego, co widział wczoraj.
Zapewnił ją, że o nikim źle nie myśli, a tem bardziej o panu Dorrit, i zwracając rozmowę do przeszłości, starał się ją wybadać, co wie o wierzycielach swego ojca i przyczynach długoletniego więzienia.
Ale Dorrit wiedziała bardzo mało i zapewniała Artura, że pan Dorrit również nic nie wie. Należał do jakiegoś domu handlowego, tam pieniądze zginęły, i on za to odpowiada, ale nie wie dlaczego. I już nikt się nie dowie, bo z samego początku starali się to zbadać bardzo uczeni prawnicy, ale wszystko napróżno.
— Jednakże — zaczął Artur — mam ochotę spróbować jeszcze. Może się co zmieniło w przeciągu lat tylu. Nikt dzisiaj o to nie dba, a czyż nie byłoby dla ojca wielkiem szczęściem odzyskać wolność?
Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/49
Ta strona została skorygowana.