Ujęła rękę Artura i przycisnęła ją do ust, zsunęła się z fotela na kolana, ale podniósł ją natychmiast i umieścił łagodnie na poprzedniem miejscu.
— Maleńka Dorrit, maleńka Dorrit — powtarzał także ze wzruszeniem. — Przypuśćmy więc, że znasz pani tę osobę i zrobiłaś wszystko, coś chciała. A teraz proszę, powiedz mi, swemu przyjacielowi, który nie jest tamtą osobą, lecz który pragnie twego zaufania, powiedz, dlaczego i jakim sposobem znalazłaś się o tej godzinie za domem, sama jedna, moja maleńka.
Starała się uspokoić, lecz głos drżał jeszcze, kiedy odpowiedziała.
— Byłyśmy z Maggi w teatrze, gdzie moja siostra tańczy.
— Ach, w teatrze! — odezwała się Maggi z zachwytem — prawie tak pięknie, jak w szpitalu. Tylko nie dają dobrego jedzenia. Nic.
Otrząsnęła się, jak pies, gdy wyjdzie z wody, i pochyliła głowę na piersi do drzemki.
— Poszłyśmy — mówiła Em. — bo chcę czasem widzieć, co tam robi Fanny w teatrze, chcę widzieć tak, żeby stryj, ani ona nie domyślali się tego. Nie mogę często, bo to dosyć trudno i trochę kosztuje. Nie lubię też ojca zostawiać samego. Dziś upozorowałam to jakimś wieczorkiem. Ale nie byłam nigdy na żadnym wieczorku! — wyjaśniła szybko z uśmiechem, widząc pełne zdziwienia spojrzenie Artura.
Umilkła i patrzyła na Clennama, jakby chciała wyczytać z oczu jego myśli. Potem dodała cicho:
— Doprawdy, w tem niema nic złego. Nie mogę ojcu mówić wszystkiego otwarcie. Pan nie zna naszego życia. Skoro chodzę do roboty, ojciec sądzi, że mam na mieście stosunki; że bywam u znajomych, z którymi mogę czasem spędzić wieczór.
— Lecz dziś pierwszy raz — dodała po chwili — nie będę nocowała w domu. Och, jakiż Londyn w nocy ogromny i straszny!
Wstrząsnęła się mimowoli, wymawiając te słowa.
— Ale nie dlatego przyszłam pana nudzić — odezwała się
Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/65
Ta strona została skorygowana.