Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/74

Ta strona została przepisana.

wiązkiem jest przedewszystkiem stanąć w obronie jego pamięci przed synem, zamiast myśleć o sobie i kryć się za umarłych. Oto co chciałem powiedzieć.
— Może trochę za wiele — rzekła dumnie pani Clennam. — Nie kryję się za umarłych, jak ci się wydaje, ale idę do celu własną drogą. Walka dzisiaj trudniejsza, bo jestem stara i kaleka, bo dokoła mnie wszystko rozpada się w gruzy, a jednak nie ustąpię i umrę tu na stanowisku.
— To i dobrze — zgodził się Flintwinch. — Byłem zawsze wiernym sługą tego domu, ale chociaż zostałem dziś pani wspólnikiem, nie kupiłaś mię za ten tytuł. Jestem takim, jak byłem, i takim zostanę. Dobrze widzę, jak panią dziwi, iż stanąłem w tej sprawie po stronie tamtego. Lecz to mi wszystko jedno. Jestem może dziwakiem, ale nie zgodzę się nigdy, żeby mię pani połknęła, jak innych. Nie będę niczyjem narzędziem. Jestem sobą, mam swoje zdanie, postępuję zawsze, jak mi się podoba. Nie będę niczyim cieniem. Nie, nie, nikt mię nie zje żywcem, nawet taka stanowcza kobieta jak pani.
— Myślę, że dosyć tego, Jeremjaszu — odezwała się sucho pani Clennam, chcąc widocznie skończyć rozmowę.
Uczuła, że nie złamie uporu wspólnika i, choć ją to gniewało, była zadowolona jednocześnie, że znalazła w nim siłę. Znała go przecie od chwili wstąpienia w te progi, i być może, iż właśnie ta cecha jego charakteru łączyła tych dwoje ludzi. Czyż nie dlatego zrobiła go swoim wspólnikiem?
— Może zapalisz świecę — zaczęła po chwili łagodniej, jakby chciała powrócić do zwykłego tonu. — Czas na herbatę. Dorrit przyjdzie za chwilę i zastanie mnie w tej ciemności.
Jeremjasz zapalił świecę i, stawiając ją na stoliku, spojrzał bystro na panią Clennam swoim błyszczącym wzrokiem.
— Ciekawym, co też pani myśli zrobić z tą Dorrit — zaczął znowu. — Czyż ma tu zawsze przychodzić do szycia?
— Zawsze? Póki będzie taka, jak dotąd, skromna, cicha, pracowita i rozsądna, i będzie potrzebowała pomocy, której w ten sposób udzielić jej mogę, może przychodzić tak długo,