poważnie i doszła do przekonania, że związek dla stron obu jest możliwy i pożądany, a spełnienie nadziei jedynaka pod każdym względem uważać można za korzystne. Małżeństwo Johna z panną Dorrit podniosłoby powagę i znaczenie przyszłego urzędnika Marshalsea, gdzie pan Dorrit cieszył się taką powagą.
Nie ulega też kwestji, że jeśli za Johnem przemawia stanowisko i trochę oszczędności, to panna Dorrit ma za sobą urodzenie. Uwieńczenie zaś pragnień serca jedynej latorośli szlachetnego rodu Chivery należało przyśpieszyć jeszcze z tego powodu, że młodzieniec zawsze był wątłego zdrowia, a niepewność doprowadzić może do rozpaczy i zgasić życie drogiego potomka.
Ojciec Chivery słuchał małżonki z uwagą i pod wpływem jej niepospolitej wymowy dochodził do zupełnie tych samych przekonań, więc uderzając syna po ramieniu, dodawał mu odwagi i zachęcał do wyznania gorących uczuć, które niewątpliwie będą ocenione.
Tym sposobem atak i szturm ostateczny był tylko kwestją czasu, lecz do tej pory biednemu Johnowi wytrącało broń z ręki zachowanie się rodzeństwa Emi.
Naturalnie, wiedzieli wszyscy, co się święci, i Fanny nie opuściła żadnej sposobności, aby spojrzeć na Johna tak wyniośle, iż musiał uczuć całą rozległość przestrzeni, jaka ich rozdzielała. Co do Tipa, ten występował w roli oburzonego brata i głośno powtarzał groźby, skierowane do bezimiennego zuchwalca, którego — zdawało się — lada chwila zmiażdży i zetrze z drogi swej rodziny.
Emi o zdanie nie pytano wcale, ale ojciec Marshalsea ze względów taktycznych bardzo uprzejmie przyjmował w niedzielę cygara i bywał tak łaskawy, że przechadzał się z Johnem parę razy po podwórzu, paląc i rozmawiając w sposób protekcjonalny. Ojciec Chivery, wzruszony głęboko tą grzecznością prawdziwego gentlemana, proponował mu wtedy odpoczynek na własnym fotelu u wnijścia i dawał do zrozumienia, że jeżeli pan Dorrit życzy sobie wyjrzeć na zewnętrzne podwórze, skąd widać kawałek ulicy, on nie miałby nic przeciw temu.
Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/85
Ta strona została skorygowana.