Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/88

Ta strona została skorygowana.

wiem, że rodzina pani stoi daleko wyżej, i choć miss Fanny i pan Tip okazują mi to tak wyraźnie, ja wiem, że mają prawo, i chciałbym jedynie zasłużyć na ich łaską swojem postępowaniem, ale... ale...
Prawie zabrakło mu głosu, i serce Emi musiało ocenić szczerość jego wzruszenia i uczucia. Więc spojrzała na niego smutnie, lecz spokojnie i prosiła, ażeby nigdy nie wspominał o różnicy urodzenia między nimi i żeby był zupełnie przekonany, iż pod żadnym względem nie uważa go za niższego.
Słabe nogi chwiały się podczas tych słów pod Johnem, pomimo tak ozdobnych i naszywanych spodni, ale nowa fala odwagi wezbrała mu w sercu.
— Miss Dorrit — wyjąkał, zwracając błagalnie na nią swe większe oko, wilgotną mgłą zasnute — od wieków, już od wieków umieram z pragnienia... chcę coś powiedzieć pani. Czy pozwolisz?
Maleńka Dorrit odwróciła się mimowoli i zaczęła biec, jakgdyby uciekała przed pogonią.
John szedł za nią, przyspieszając ciągle kroku i przemawiając głosem przerywanym.
— Czy pozwolisz, miss Dorrit... Czy pozwolisz?... Jestem tak nieszczęśliwy !... Nie przemówię bez twego pozwolenia... Miss Dorrit, jabym wolał skoczyć w rzekę z tego mostu, niż sprawić pani przykrość... O, miss Dorrit!
Emi zatrzymała się w połowie mostu prawie spokojna. Wiedziała, co ma zrobić.
— Johnie — przemówiła głosem łagodnym, choć drżącym — skoro żądasz ode mnie pozwolenia, więc proszę cię... nic nie mów.
— Nigdy, miss Emi?
— Nigdy, jeśli łaska.
— Boże! o Boże! — szepnął.
— I jeszcze chciałam cię prosić o jedno. Nie uważaj nas nigdy, mnie i mego rodzeństwa, za coś wyższego od siebie. Ojciec był czemś przed laty, ale to minęło i nie powróci nigdy.