I cóż to jest za człowiek, który chciał żenić się z Fanny? Nazwała go idjotą, jednakże — nie mówi to źle o nim, że pokochał Fanny i uczciwie proponował jej małżeństwo. Może to śmieszne, ale chciałaby go poznać.
Nie przypuszczała nawet, że w tym może jednym wypadku byłaby się zgodziła z Fanny najzupełniej. Pasierb miljonowego bankiera i syn wspaniałej damy, po której odziedziczył wrażliwość mimozy, słynął z braku mózgu w świecie złotej młodzieży, z którą się bawił i sypał pieniądze. Opowiadano o nim anegdotki, śmiano się z pustej głowy, ale ściskano ręce, bo przecież jego ojczym to miljoner, a matka za brylanty, które codzień dźwiga na sobie, mogłaby spłacić długi niejednego z „przyjaciół“ syna. Taki może się obejść bez rozumu.
W Rozdarłem Sercu nad warsztatami pana Doyce ukazał się nowy szyld: Doyce i Clennam. Pan Meagles pośredniczył przy układaniu warunków, hamując bezinteresowność wspólników, z których każdy bał się pokrzywdzić drugiego. Daniel Doyce z całą energją mógł się teraz zabrać do pracy, wiedząc, że jego księgi i rachunki doprowadza do porządku sumienny i gorliwy towarzysz. Artur Clennam, złożywszy do wspólnego wkładu określony przez pana Meagles kapitał, pozostał osobistym właścicielem zaledwie kilkuset funtów, lecz czuł się zadowolony, że ma warsztat pracy, który otwiera pole dla jego sił, zdolności i energji.
Nie mając teraz wiele swobodnego czasu, mniej widywał znajomych i rzadziej ukazywał się w Marshalsea. Zresztą pociągała go tu głównie Emi, której los bardzo żywo go interesował. Stosunek z panem Dorrit nie miał gruntu: Ojciec Marshalsea z niezadowoleniem przekonywał się, że nowy przyjaciel mniej jest skory do upominków, niż można było sądzić po pierwszej wizycie, — Artur był skrępowany prośbą Dorrit, a samolubny starzec nie budził w nim głębszej sympatji.
Pomimo to pan Dorrit był zawsze uprzejmy, przypisując