Słowa te brzmiały w uszach tak wyraźnie, jak wszystkie inne słowa słyszane w życiu. Wsłuchiwał się w ich dźwięk aż do świtu; wtedy dopiero odzyskał przytomność i przekonał się, że cienie nocne się rozpierzchły.
Spuścił szybę i spojrzał na wschodzące słońce. Przed nim leżał szmat zoranej ziemi, z pługiem, który został tam od poprzedniego dnia, gdy wyprzężono konie. Dalej zagajnik, w którym czerwone jak ogień i złote liście trzymały się jeszcze na gałęziach. Chociaż ziemia była zimna i wilgotna, niebo było jasne, a słońce piękne, radosne i wesołe.
„Osiemnaście lat!“ powiedział pasażer spoglądając w słońce. „Łaskawy Stwórco Dnia! Być żywcem pogrzebanym przez osiemnaście lat!“
Kiedy koło południa dyliżans szczęśliwie dojechał do Dover, portjer oberży pod „Królem Jerzym“ otworzył jak zazwyczaj drzwiczki. Czynił to prawie z namaszczeniem, gdyż podróż dyliżansem z Londynu była przedsięwzięciem, którego można było gratulować nawet odważnym ludziom.
Tym razem znalazł się tylko jeden odważny podróżny, któremu należało gratulować: dwaj inni wysiedli po drodze. Zapleśniałe wnętrze dyliżansu z brudną, zabłoconą słomą, ciemne i cuchnące, przypominało raczej psią budę. Pan Lorry, ów jedyny pasażer, wygramolił się i strząsnął ze siebie kawałki słomy. W pomiętym płaszczu, w spłaszczonym kapeluszu i zabłoconych butach podobny był do wielkiego psa.
„Czy statek do Calais odchodzi jutro?“
„Tak, proszę pana, jeżeli pogoda się utrzyma i nie będzie zbyt silnego wiatru. Statek odpłynie około drugiej popołudniu. — Łóżko dla jaśnie pana?“
„Położę się dopiero wieczorem. Ale proszę o pokój i fryzjera“.
„A śniadanie, proszę pana? Słucham pana! Tędy, pan pozwoli! Wskaż panu Konkordję! Walizkę do Konkordji i ciepłą wodę! Zdejm panu buty w Konkordji! (zastanie pan doskonały ogień na kominku). Syp po balwierza! A teraz zaprowadź pana do Konkordji!“
Ponieważ sypialnia Konkordja przeznaczona była dla pasażerów, którzy przyjechali dyliżansem, a pasażerowie jadący dyliżansem opatuleni byli zawsze od stóp do głowy, pokój ten miał więc tę właściwość i tem się różnił od innych pokoi pod „Królem Jerzym“, że wchodzili do niego ludzie zupełnie jednakowi, wychodzili zaś bardzo rozmaici. Wskutek tego drugi portjer, dwaj posługacze, kilka poko-