Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom I.djvu/058

Ta strona została skorygowana.

my, zaś błyszczące oczka Jerry młodszego niespokojnie śledziły ojca, jak i wszystko co się działo na Fleet Street.
Nagle we drzwiach ukazała się głowa jednego z woźnych stale zatrudnionych w banku:
„Goniec potrzebny!“
„Hola, ojcze! Od wczesnego rana masz robotę!“
Dodawszy ojcu bodźca, młody Jerry zajął jego miejsce, rozsiadł się na krześle i za przykładem starego zaczął grzebać w słomie.
„Zawsze rdza! Zawsze ma rdzę na palcach!“ medytował młody Jerry. „Skąd ojciec bierze tyle tego zardzewiałego żelaza? Przecież tutaj niema rdzy!“


Rozdział drugi.
Widowisko.

„Znacie, naturalnie, Old Bailey?“ zwrócił się najstarszy z urzędników do Jerry, gońca.
„Tak, proszę pana!“ odrzekł Jerry nieco kwaśnym tonem. „Znam Bailey!“
„Dobrze. A pana Lorry znacie?“
„Znam pana Lorry o wiele lepiej niż znam Bailey! O wiele lepiej“, dodał, nie ukrywając niechęci do wyżej wspomnianego miejsca. „I dokładniej, niż uczciwy kupiec pragnąłby znać Old Bailey!“
„Doskonale. Odnajdziecie drzwi, któremi wchodzą świadkowie i oddacie woźnemu tę kartkę dla pana Lorry. Wtedy was wpuści“
„Do sądu, proszę pana?“
„Tak. Do sądu“.
Oczy pana Crunchera zbiegły się jeszcze bardziej, co oznaczać miało pytanie: „A to poco?“
„Czy mam zaczekać w sądzie?“ brzmiała konkluzja konferencji.
„Zaraz wam wyjaśnię. Odźwierny odda kartkę panu Lorry, a wy zrobicie jakiś ruch, aby zwrócić na siebie uwagę pana Lorry i wskazać mu, gdzie stoicie. Poprostu macie czekać, póki was nie zawoła“.
„Czy to wszystko, proszę pana?“
„Wszystko. Pan Lorry chce mieć posłańca pod ręką. Tu piszę, że będziecie na jego rozkazy!“
Podczas gdy stary urzędnik składał i adresował kartkę, pan Cruncher przypatrywał mu się w milczeniu, aż do chwili, kiedy osuszył list bibułą, a potem odezwał się:
„Zdaje mi się, że dziś mają sądzić fałszerstwo!“
„Zdradę!“
„A więc ćwiartowanie! To barbarzyństwo!“
„To prawo!“ powiedział urzędnik, ze zdumieniem zwracając okulary na Crunchera. „To prawo!“