w Anglji niema tego zwyczaju, prawdopodobnie pomnika mu nie postawią. Że Cnota, jak to już zauważyli poeci (w wielu miejscach, które każdy przysięgły zna z pewnością dokładnie — na co w twarzach sędziów wyczytać można było wstydliwe wyznanie, że zupełnie miejsc tych nie znają) jest rzeczą zaraźliwą. Zwłaszcza Cnota Miłości Ojczyzny i Patriotyzmu. Że wzniosły przykład tego ofiarnego, nieskazitelnego bojownika za Koronę, podziałał na innego patriotę, mianowicie na lokaja oskarżonego, który zgodził się przejrzeć pod nieobecność pana jego szuflady, kieszenie i dokumenty. Że on (pan prokurator generalny) jest przygotowany na to, iż ten i ów potępi ów czyn służącego, ale on (prokurator generalny) woli go od swoich rodzonych braci i sióstr i bardziej go szanuje (on, prokurator generalny) niż swoich rodziców oraz prosi szanownych przysięgłych, by uczynili to samo. Że świadectwa tych dwuch świadków, poparte dokumentami, które mogą być w każdej chwili przedstawione, są dostatecznym dowodem, iż więzień posiadał dokładny wykaz sił jego Królewskiej Mości, ich dyzlokacyj i wyposażenia wojennego, zarówno na lądzie jak na morzu, i że niema najmniejszej wątpliwości, iż dostarczał tych danych nieprzyjacielowi. Że nie można było wprawdzie dowieść oskarżonemu, że wykazy te były robione jego ręką. Ale nie zmienia to postaci rzeczy, że jest to nawet okoliczność obciążająca, gdyż maluje nam oskarżonego jako przestępcę chytrego i ostrożnego. Że dowody winy datują się już od pięciu lat, że oskarżony zajmował się temi nikczemnemi czynami już wtedy, to jest, na parę tygodni przed pierwszą bitwą wojsk angielskich z Amerykanami. Że wobec tego panowie przysięgli, jako przysięgli lojalni (w co pan prokurator nie wątpi) i jako przysięgli odpowiedzialni (o czem sami wiedzą) muszą uznać winnym Karola Darneya i skończyć z nim, czy chcą nie chcą! Że w przeciwnym razie nigdy żaden z przysięgłych nie będzie mógł spokojnie skłonić głowy na poduszkę. Że w przeciwnym razie żaden z przysięgłych nie może nawet marzyć, by i żona jego mogła skłonić spokojnie głowę na poduszkę, i że w żadnym z nich nie może nawet postać myśl, by także dziecię jego mogło spokojnie położyć główkę na poduszkę — jednem słowem, że nikt nigdy nie mógłby spokojnie położyć głowy na poduszkę, gdyby głowa oskarżonego nie spadła z karku! Tej głowy pan prokurator domaga się od Sądu, w imię wszystkiego, co mu przychodzi na myśl, albo na co padnie jego wzrok! Zapewnia też solennie przysięgłych iż uważa więźnia już za nieżyjącego i umarłego!
Kiedy pan prokurator generalny przestał mówić, w sali rozległ się taki szum, jakby chmura wielkich much opadła na więźnia, przewidując, czem się niebawem stanie. Gdy
Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom I.djvu/064
Ta strona została skorygowana.