„Ponieważ jesteśmy teraz sami i oboje należymy do ludzi interesu“, powiedział pan Lorry, gdy, wróciwszy do salonu, zasiedli tam w najlepszej komitywie, „pozwoli pani, że zadam jej jedno pytanie. Czy doktór w rozmowach z Łucją nigdy nie wspomina czasów, kiedy zajmował się szewctwem?“
„Nigdy“.
„A jednak trzyma u siebie warsztat i narzędzia?“
„A!“ powiedziała panna Pross, potrząsając głową. „Nie twierdzę, że doktór nigdy nie powraca myślą do tych czasów“.
„Sądzi pani, że często o tem myśli?“
„Tak“, odpowiedziała panna Pross.
„Pani wyobraża sobie...“ zaczął pan Lorry, ale panna Pross przerwała mu szorstko.
„Nigdy niczego sobie nie wyobrażam. Nie mam wcale wyobraźni!“
„Poprawię się: więc pani przypuszcza — przecież przypuszcza pani coś czasami?“
„Czasami“, odrzekła panna Pros
„Czy przypuszcza pani“, ciągnął pan Lorry, patrząc na nią z pogodnym błyskiem oczu, „że doktór posiada własne zapatrywania, które zachował przez te wszystkie lata, na powody, dla których tak się znęcano nad nim? Może nawet domyśla się nazwiska swego dręczyciela?“
„Nie przypuszczam nic ponadto, co mi powiedziała ptaszareczka“.
„A ona mówi...“
„Ona przypuszcza, że jest tak, jak pan mówi“.
„Proszę mi wybaczyć, że tak się panią o wszystko dopytuję, ale jestem sobie zwyczajnym człowiekiem interesu, i pani jest kobietą interesu“.
„Zwyczajnym?“ łagodnie zdziwiła się panna Pross.
Żałując już tego zbyt skromnego przymiotnika, pan Lorry ciągnął:
„No, nie, nie! Naturalnie, że nie! Ale wróćmy do interesu! Czy to nie dziwne, że doktór Manette, który nie popełnił żadnego przestępstwa — w co nikt z nas nie wątpi — nigdy nie porusza tego tematu? Nie mówię o sobie, chociaż od wielu lat prowadziłem jego interesy, a teraz łączy nas prawdziwa przyjaźń. Ale dlaczego nie mówi o tem z córką, którą tak bardzo kocha i która tak bardzo kocha jego? Proszę mi wierzyć, panno Pross, nie poruszam tego tematu z prostej ciekawości, ale powodowany głębokiem zainteresowaniem“.
„Według mego rozumienia, a to jest niewiele, powie pan, zdaje mi się, że on się tego tematu boi“, powiedziała panna Pross, ułagodzona nieco tonem jego głosu.
„Boi się?“
Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom I.djvu/089
Ta strona została skorygowana.