„Dobranoc, panie Carton! Dobranoc, panie Darnay!“ żegnał się człowiek interesu. „Ciekaw jestem, czy jeszcze kiedy przeżyjemy taką noc razem!“
Być może. Być może zobaczą wielki tłum ludzi, krzyczący, wyjący, idący także i na nich.
Monseigneur, jeden z najpotężniejszych dygnitarzy na dworze, przyjmował jak zwykle co dwa tygodnie w swoim pałacu w Paryżu. Monseigneur znajdował się w swoich osobistych apartamentach, w sanktuarium sanktuariów, w Świętem Świętych dla tłumu wielbicieli, zebranych w innych salonach. Monseigneur spożywał właśnie czekoladę.
Monseigneur potrafił z łatwością spożywać rozmaite rzeczy, a niektórzy nieokrzesani głupcy twierdzili że zbyt łakomie spożywa Francję. Ale ranna czekolada wchodziła mu do gardła tylko wtedy, gdy przy tej ceremonji asystowało czterech silnych ludzi, nie licząc kucharza. Tak. Potrzeba było do tego aż czterech ludzi — wszyscy wspaniale ubrani a najstarszy z nich nie mógł wprost żyć bez dwóch złotych zegarków w kieszeni, w czem naśladował wiernie wytworną i szlachetną modę, którą wprowadził Monseigneur — by przenieść szczęśliwą czekoladę do ust Monseigneura. Jeden lokaj wnosił czekoladę przed świątobliwe oblicze. Drugi mieszał i studził ją specjalnym przyrządem. Trzeci rozkładał ulubiony obrus. Czwarty (ten ze złotemi zegarkami) nalewał czekoladę. Rozstać się z jednym z tych pomocników było dla Monseigneura czemś wprost niemożliwem. Uważałby to za hańbę dla swej tarczy rodowej, gdyby przy czekoladzie asystowało tylko trzech. Umarłby, gdyby mu zostało tylko dwóch lokai.
Poprzedniego wieczora Monseigneur był na skromnej kolacyjce, na której Komedję i Operę reprezentowały urocze istoty. Monseigneur często bywał na kolacyjkach w czarującem towarzystwie. Monseigneur był tak uprzejmy i wrażliwy, że Komedia i Opera większy miały wpływ na te nudne sprawy i tajemnice państwowe, niż dobro Francji. Szczęśliwa to okoliczność dla Francji, podobnie jak dla innych krajów, mających to samo szczęście. Jak dla Anglji (by podać przykład) za wesołych dni Stuarta, który zaprzedał kraj.
Monseigneur posiadał mądry i szlachetny pogląd na ogół spraw publicznych, to znaczy, niech sobie wszystko idzie, jak chce. Co do poszczególnych spraw, Monseigneur hołdował szlachetnemu poglądowi, że wszystko powinno iść tak, jak on chce — to jest prowadzić do potęgi i pieniędzy. Co się zaś tyczy rozrywek i przyjemności, zarówno w sensie