rym a młodość najstarszym, nogi Sydneya stąpały po tych kamieniach. Z początku niezdecydowane i bezcelowe, potem ożywiły się nagłem postanowieniem, a rezultatem tego było to, że skierowały się do mieszkania doktora.
Kazano mu pójść na górę. Zastał Łucję w jej pokoju samą przy pracy. Nigdy nie była swobodna z Sydneyem, więc przyjęła go z lekkiem zmieszaniem, gdy usiadł obok niej przy stole. Ale gdy spojrzała mu w twarz, przy wymianie zwykłych uprzejmości, zauważyła w niej nagłą zmianę.
„Czy pan się źle czuje, panie Carton?“
„Nie. Ale życie, jakie prowadzę, nie konserwuje zdrowia, proszę pani. Jakież mogą być skutki takich hulanek?!“
„Czy to nie — przepraszam pana, ale jakoś samo wyrwało mi się to pytanie — czy to nie szkoda tak marnować życia?“
„To nawet wstyd!“
„Więc dlaczego nie zmieni go pan?“
Spojrzała na niego życzliwie, ale zdumiała się i zasmuciła, gdy ujrzała w oczach Cartona łzy. Łzy były również w jego głosie, gdy odpowiedział:
„Już zapóźno. Nigdy się już nie poprawię. Stoczę się jeszcze niżej i będę coraz gorszy“.
Oparł łokieć na stole i rękami zakrył oczy. W milczeniu, które zaległo pokój, słychać było lekkie drżenie stołu.
Nigdy nie widziała go tak wzruszonym i zmieszała się jeszcze bardziej. Wiedział, że tak jest, chociaż nie patrzył na Łucję.
„Proszę, niech mi pani przebaczy, panno Manette. Roztkliwilem się, gdy pomyślałem, co chcę pani powiedzieć. Czy może mię pani wysłuchać?“
„Jeżeli sprawi to panu ulgę, panie Carton, jeżeli poczuje się pan choć trochę szczęśliwszy, z największą chęcią!“
„Niech Bóg wynagrodzi pani jej słodkie współczucie!“
Po chwili odkrył twarz i powiedział spokojnie.
„Niech się pani nie boi mnie słuchać, panno Manette. Niech pani nie drży z powodu tego, co powiem. Jestem człowiekiem, który umarł młodo; życie moje już się skończyło“.
„Nie, panie Carton! Jestem przekonana, że najlepsze ma pan jeszcze przed sobą. Jestem przekonana, że może się pan stać znacznie, znacznie godniejszym siebie“.
„Niech pani powie, panno Manette: godniejszym pani — i chociaż wiem to lepiej, chociaż w głębi mego przeklętego serca wiem to lepiej — nigdy tego pani nie zapomnę!“
Była blada i drżała. Przyszedł jej z pomocą wybuchem rozpaczy nad sobą, co uczyniło rozmowę czemś zupełnie innem niż można było oczekiwać.
„Gdyby to było możliwe, panno Manette, gdyby pani mogła odwzajemnić uczucie człowieka, którego pani widzi
Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom I.djvu/133
Ta strona została skorygowana.