Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom II.djvu/040

Ta strona została skorygowana.
mocą, jest jak mi powiedziano, zdrada przeciwko majestatowi ludu, ponieważ działałem na dobro emigranta. Nadaremnie przekładam, że działałem na dobro ludu, zgodnie ze wskazówkami byłego pana markiza. Nadaremnie przekładam, że na długo przed sekwestrem dóbr emigrantów zwolniłem ludność z opłat, których zresztą nie chcieli płacić, że nie zbierałem rent i że nikogo nie pozywałem. Słyszę jedna tylko odpowiedź: Działałem na dobro emigranta i gdzie jest ten emigrant!

„Ach, łaskawy panie były markizie! Gdzie jest emigrant?! We śnie pytam, gdzie jest?! Pytam Niebios, czy nie przyjdzie mnie uratować?! Żadnej odpowiedzi! Ach, panie były markizie! Posyłam wołanie moje przez morze, w nadziei, iż może dojdzie do uszu pańskich za pośrednictwem wielkiego banku Tellsona, znanego w Paryżu!
„W imię Niebios, sprawiedliwości, szlachetności, w imię honoru pańskiego i nazwiska błagam pana, panie były markizie, niech mi pan pomoże i uwolni mię! Wina moja jest to, że byłem panu wierny! Ach, panie były markizie! Błagam pana, niech pan będzie równie wierny mnie!

„Z tego strasznego więzienia, gdzie z godziny na godzinę oczekuję śmierci, posyłam panu, panie były markizie zapewnienie mojej wierności i mego cierpliwego oddania
„Nieszczęśliwy
„Gabelle“.

Tajemny niepokój w duszy Karola nabrał nagle żywotnej siły. Niebezpieczeństwo, w którem się znalazł sługa, stary dobry sługa, którego jedyną zbrodnią była wierność dla niego, dla jego rodziny, spojrzało z takim wyrzutem w oczy Karola, że idąc przez Temple i myśląc nad tem, co należałoby zrobić, odwracał twarz od przechodniów.
Zdawał sobie sprawę, że groza, jaką przejął go ostatni czyn, będący ukoronowaniem wszystkich złych czynów i złej reputacji jego rodziny, podejrzliwość w stosunku do stryja i wstręt do owej całej machiny, którą miał podtrzymywać swoją osobą — sprawiły, że wyrzeczenie się przez niego tytułu i majętności było pośpieszne i połowiczne. Wiedział, że powinien był to systematycznie przetrawić w sobie i przemyśleć, że nieraz to postanawiał i nigdy tego nie zrobił.
Szczęście jego własnego angielskiego domu, konieczność nieustannej pracy, słodkie troski i zmiany, które tak szybko następowały po sobie, że wypadki jednego tygodnia usuwały